niedziela, 24 października 2010

Okładka.

Najpierw było tak:
... czyli czarna nuda. Trochę papierków, tusze, maszyna i bordowa nić, odrobina kleju oraz igła i ciut muliny, a okładka ożyła:

Sznurek i guziki nadały jej trójwymiarowości a haft delikatności. To była niesamowicie przyjemna robota! :o)
I jeszcze kilka szczegółów:
Chyba przyjemniej jest nosić w torbie kalendarz z kwiatową okładką, prawda? :o)

17 komentarzy:

  1. Mmmm... sama słodycz! Piękny! A jaki oryginalny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie milej będzie się do takiego kalendarza zaglądało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No pewno, że tak ładniej, przyjemniej i w ogóle... super okładka !

    OdpowiedzUsuń
  4. jest taki prześliczny że ja bym go nawet do torby nie chowała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zdecydowanie - kalendarz jest przepiękny ><"

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój kalendarz też mógłby się tak ładnie zamienić!

    OdpowiedzUsuń
  7. fajnie, że się Wam podoba, dziękuję za miłe słowa :o)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna kolorystyka. Patrzę i patrzę i nie mogę przestać :o)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiekna ta okladka! Ja bym sie bala do torby wkladac, bo w mojej by sie zniszczylo.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i podzielenie się opinią :o)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...