Na każdy Tłusty Czwartek piekę pączki, ale nudno tak tylko te pączki i pączki, więc postanowiłam poszukać czegoś innego. Najpierw trafiłam na gniazdka, które pokazywałam wcześniej. Kolejne były róże. I tak chciałam zrobić chrust, a że róże robi się z tego samego ciasta ....
Przepis i formowanie różyczek karnawałowych znalazłam TU. Niczego nie modyfikowałam, przepis jest prosty, a uformowanie róż banalne. Choć wybijanie ciasta to dość męcząca robota, to jednak warto było - różyczki robią fajny efekt i są baaaardzo smaczne.
Oczywiście, bez tradycyjnego chrustu się nie obyło:
To teraz chyba czas na pączki :o)
Bardzo smakowicie się prezentują;)
OdpowiedzUsuńOj, Ty kusicielko... I jak ja mam wrócić do swojej wagi po ciąży?
OdpowiedzUsuńMniam!
Wyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuńAle mi apetytu narobiłaś...:-D
OdpowiedzUsuńAż slinka leci mniam mniam!
OdpowiedzUsuńJak na to patrzę, to mnie dopada syndrom ADR... aż ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńProszę, zajrzyj do mnie (http://tuometar.blogspot.com), czeka tam na Ciebie niespodzianka :) pozdrawiam gorąco :)
taką mam ochotę na te różyczki, może mi podrzucisz ze 2, pozdrawiam Irena
OdpowiedzUsuńPrzepysznie sie prezentuja!!!
OdpowiedzUsuńKarnawał bez faworków i różyczek uważam za nieudany, Twoje wyglądają smakowicie :))
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie po wyróżnienie
pozdrawiam
Joanna